piątek, 16 września 2016

Miłość w sercu, ogień w duszy #2

Na początek powiem Wam, że dzisiaj macie opowiadanie bo to zawsze kopiuję z samych quizów i jak coś to tam już opublikowałam trzecią część, więc jak ktoś bardzo chce to zapraszam.
http://samequizy.pl/milosc-w-sercu-ogien-w-duszy-3/


Stoimy właśnie przed nowo otwarta pizzerią. Czyli są też zalety tego, że zgodziłam się z nim tu przyjechać. A mianowicie chodzi o to, że zobaczę jak tam jest, bo jeszcze tu nie byłam. (Jakie to zdanie jest logiczne...).
Zeszłam z motoru chłopaka i zdjęłam kask, odkładając go na pojazd. Spokojnym krokiem zmierzaliśmy ku wejściu do pizzerii. Weszliśmy do środka, a oczy wszystkich gości skierowały się na nas. Usiedliśmy przy wolnym stoliku. Nadal czułam na sobie wzrok wszystkich, jednak nie wiedziałam dlaczego. Brunet otworzył menu i wspólnie wybraliśmy rodzaj pizzy, a dokładniej to on wybrał bo ja tylko mu przytakiwałam, gdyż ciągle nurtowało mnie czemu każdy nas obserwuje...
Po chwili podeszła do nas kelnerka. Była ładną blondynką, o wyraźnych rysach twarzy i talii osy. Miała na oko 18-19 lat.
Złożyliśmy swoje zamówienie. Dziewczyna odeszła od nas pośpiesznym krokiem. Wyglądała na trochę przestraszoną. I tu pojawia się kolejne pytanie, które mnie zastanawia.
- Słuchasz mnie w ogóle?- zapytał zirytowany chłopak. Machając mi ręka przed oczami.
- Tak, tak...
- No nie wydaje mi się- skrzywił minę a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Przewróciłam oczami.
- No więc co mówiłeś?- zapytałam dla świętego spokoju. Ten chłopak coraz bardziej mnie irytował.
- Nieważne...- powiedział obojętnie. Znowu zapadła cisza. A ja zaczęłam myśleć. Uświadomiłam sobie, że tak na prawdę to nic o nim nie wiem, nawet jak ma na imię. Za to on wie o mnie chyba aż za dużo i nawet nie wiem skąd on o mnie wie to wszystko!
- A tak w ogóle to jak masz na imię?- Podniósł na mnie wzrok i chwilę zastanawiał się co ma powiedzieć.
- Dowiesz się w swoim czasie...- znów przewróciłam oczami.
- Twoje imię to aż taka tajna informacja?!- podniosłam jedną brew
- Tak.- odpowiedział po prostu. Westchnęłam ciężko.
- To jak mam na ciebie mówić?- z moich ust padło kolejne pytanie.
- Mówią na mnie diablo...- powiedział obojętnie
- Czemu?- trochę dziwnie... Jakby nie mógł mi powiedzieć jak ma na imię...
- Nie wiem. Tak jakoś...- w jego głosie nadal nie można było usłyszeć żadnych emocji... Czułam, że coś jest nie tak ale postanowiłam już nie dopytywać. Siedzieliśmy w ciszy, która była trochę niezręczna, aż nie dostaliśmy swojej pizzy.
- Wracamy?- zapytał kiedy dokończyłam jeść swój kawałek. Kiwnęłam głową twierdząco.- dobra pójdę zapłacić.- oznajmił i wstał ze swojego dotychczasowego miejsca. Obserwowałam jego oddalającą się sylwetkę aż znikną za ścianą. Wyjęłam swoją komórkę. Sprawdziłam godzinę, była dokładnie 19.30. Schowałam ja z powrotem do kieszeni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przy wyjściu zobaczyłam diablo, który machał do mnie ręką bym do niego podeszła. Wstałam na równe nogi i poszłam w jego kierunku. Nadal wszyscy mi się przyglądali. Dziwnie czułam się w tej sytuacji, nawet bardzo...
- Jedziemy?- zapytałam chłopaka, który stał prze de mną.
- Jasne.- odpowiedział i wyszedł a ja tuż za nim. Podeszliśmy do jego motoru. Chwyciłam kask i założyłam go na swoja głowę. Diablo zrobił dokładnie to samo i po chwili siedział już na pojeździe, tak samo jak ja. Odpalił maszynę, ruszając w drogę powrotną. Przez całą drogę obejmowałam go w pasie, żeby czasem nie spaść. Po paru minutach byliśmy pod moim domem. Pożegnaliśmy się. Weszłam do domu. Moja babcia była w kuchni. Oznajmiłam jej, że wróciłam. Poszłam do swojego pokoju, wręcz pobiegłam. Nie miałam nic specjalnego do zrobienia więc no poza zadaniem domowym, ale nie zamierzałam go robić... Wzięłam więc swoja piżamę z szafy i poszłam do łazienki, gdzie wykonałam wieczorną rutynę. Ogarnięta wyszłam z pomieszczenia. Włączyłam telewizor w swoim pokoju i zaczęłam szukać czegoś ciekawego, jednak po jakiś 15 minutach szukania zrezygnowałam bo doskonale wiedziałam, że to nie ma najmniejszego sensu. Zaczęłam szukać swojej komórki.
Przegrzebałam całe biurko, komodę, łóżko i prawie wszystkie szafy. Jest już po 22.10. A ja nadal szukam mojego telefonu. Zrezygnowana usiadłam na moim łóżku i zastanawiałam się gdzie mogłam go zostawić. Nagle usłyszałam otwieranie się drzwi balkonowych. Szybko wstałam z posłania. Zobaczyłam diablo. Jakim cudem on tu wszedł?!
- Co ty tu robisz?!- prawie krzyknęłam, on tylko się zaśmiał.
- Czyli nie chcesz swojej komórki?- pomachał mi urządzeniem przed twarzą. Jasne, że chciałam.
- Skąd ty ja w ogóle masz?- zapytała zirytowana i wyrwałam mu telefon z ręki, a brunet znowu się zaśmiał.
- Znalazłem.- powiedział obojętnie i wzruszył ramionami.
- Taa... Uważaj bo uwierzę...- syknęłam
- Nie chcesz wierzyć to nie. Twoja sprawa.- Westchnęłam zrezygnowana.
- Chcesz coś jeszcze?- zapytałam zniecierpliwiona tym, że on nadal tu siedzi.
- Nie.
- To pa.- oznajmiłam i wskazałam ręką na wyjście.
- A kto powiedział, że ja mam zamiar gdzieś iść?- zapytał jak niewiniątko.
- Ja- warknęłam zła na niego. On nie ma w ogóle prawa tu być!
- Dobra, już dobra. Pójdę sobie i już się tak nie denerwuj, mała.-powiedział wyraźnie rozbawiony tą sytuacją.
- Mała to jest twoja pała.- syknęłam i wypchnęłam go na zewnątrz, zamykając szybko drzwi. Po chwili dostałam SMS-a od... Diablo?! Skąd ja mam jego numer?! Ehh no tak przecież miał moja komórkę i mógł z nią zrobić co chciał... Otworzyła wiadomość
"Jutro się policzymy, MAŁA."
Nic nie odpisałam, tylko położyłam się spać, wcześniej zasłaniając okno. Znowu obudził mnie ten cholerny dźwięk budzika. Wstałam z przymusu i podeszłam powolnym krokiem do szafy z moimi ubraniami. Wzięłam ubrania na dziś i poszłam z nimi do łazienki. Założyłam na siebie jasno-szarą bluzkę z dość dużym dekoltem i czarne spodenki z ćwiekami. Zrobiłam swój codzienny makijaż. Włosy uczesałam w niechlujnego koka. Gotowa wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni, gdzie była już moja babcia. Przywitałam się z nią oraz zjadłam przygotowane przez nią śniadanie. Przed wyjściem założyłam jeszcze białe conversy (chyba dobrze napisałam, nie?). Zarzuciłam swój plecak na ramię i ruszyłam do szkoły. W połowie drogi spotkałam Darka. Przywitaliśmy się czułym buziakiem w usta i przytulasem, oraz miłymi słówkami. Spletliśmy nasze dłonie w uścisku i tak doszliśmy do szkoły. Oboje byliśmy w świetnych humorach. Zagadani i rozbawieni doszliśmy do klasy, w której mamy mieć lekcję matematyki. Usiedliśmy w jednej z ławek nie przerywając rozmowy.
Tak minęły nam wszystkie lekcje, albo raczej prawie wszystkie. Do domu oczywiście odprowadził mnie oczywiście nie kto inny jak Darek.
Minął już miesiąc odkąd mieszkam z moją babcią. W tym czasie bardzo się zmieniłam. Otworzyłam się na ludzi i zyskałam nowych znajomych i jedną prawdziwą przyjaciółkę, która jeszcze od mnie nie uciekła tylko dlatego, że przyjaźnię się również z diablo, którego nadal nie znam imienia. Za to niestety albo stety zerwałam z Darkiem. Pewnie zapytacie czemu, otóż całkiem niedawno bo jakieś 10 dni temu przyłapałam go na zdradzie. Właśnie wtedy przejrzałam na oczy. Zranił mnie dwukrotnie, bo nie dość, że mnie zdradzał to jeszcze był ze mną tylko żeby wygrać jakiś pieprzony zakład... Oczywiście, na początku cierpiałam i to bardzo, bo na prawdę coś do niego czułam, jednak moja przyjaciółka- Charlotte pomogła mi się pozbierać i uświadomiła mnie, że ten chłopak jest nic nie warty. Miała rację, mogłam ją wcześniej posłuchać kiedy mi to mówiła, może nie cierpiałabym aż tak bardzo... Ale cóż..Życie toczy się dalej i ja tez nie będę wiecznie za nim rozpaczać. Chcę żyć pełnią życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz