Weszłam do mojego pokoju a widok jaki tam zastałam mnie zaskoczył i nawet trochę przeraził. Nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam na nich i stałam jak wryta. Moje oczy powiększyły się do wielkości pięciozłotówki. A wszystko dlatego, że w moim pokoju stali chłopacy z parku. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Zdziwiona Agnes?- Zapytał brunet ze złośliwym uśmieszkiem. skąd on zna moje imię i wie gdzie mieszkam? Teraz na serio zaczynam się ich bać ale nie mogę dać tego po sobie poznać.
- Skąd wy się tu wzięliście?- zignorowałam ich pytanie.
- Mamy swoje sposoby mała.- odpowiedział i podszedł do mnie bliżej, a ja cofnęła się o krok do tyłu. W tym momencie do pokoju ktoś zapukał a po kilku sekundach do pokoju weszła moja babcia.
- Agnes, twój tata przyjechał i chce z tobą porozmawiać.- powiedziała i dopiero teraz zobaczyła tych dwóch chłopaków.- Kto to?-zapytała trochę zdezorientowana.
-To znajomi.- powiedziałam szybko. Pociągnęłam ja za rękę i wyszłyśmy z pokoju zostawiając ich samych.- babciu, nie wiem kto to jest. Dzwoń na policję.- dodałam dość cicho by nie usłyszeli i w pośpiechu weszłam do pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniu ale ich tam już nie było. Poszłam do babci powiedzieć jej żeby nigdzie nie dzwoniła. Zeszłam na dół. Weszłam do salonu a tam siedziała moja babcia z moim ojcem.
-Dzwoniłaś?- zapytałam kobietę. Spojrzała na mnie i nie wiedziała o co mi chodzi.
- Gdzie miałam dzwonić?- pewnie nie zrozumiała o co mi chodziło i nadal myśli, że tamci dwaj to moi znajomi.
- Eh... Nigdzie, nie ważne.- westchnęłam ciężko.
- Cześć córciu.- odezwał się mój "kochany" ojciec.
-Ta, cześć- burknęłam pod nosem.
- Możemy porozmawiać?- spojrzał na mnie błagalnie a babcia wyszła z pomieszczenia zostawiając nas samych.
- A mamy w ogóle o czym?- nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Już miałam go dość.
- Mamy- powiedział.
- Dobra, co chcesz?- odpuściłam bo to nie miało najmniejszego sensu.
- Chciałem cię przeprosić, to nie miało wszystko tak wyjść, ale zrozum, że nie mogę się tobą teraz zająć i lepiej jak zostaniesz tutaj.
- Ta... Już to gdzieś słyszałam...
- Nie gniewaj się na mnie, musisz tutaj zostać.
- A kto powiedział, że się gniewam?!- Gniewam?! To mało powiedziane ja jestem mega wkurzona delikatnie mówiąc. Mam go dość. PO pokoju rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Mój ojciec wyciągnął komórkę z kieszeni spodni. Spojrzał na ekran.
- Przepraszam cię bardzo ale muszę to odebrać. To Ważne.- powiedział po czym odebrał połączenie. Ta... Jak zwykle, praca ważniejsza.
Po jakiś 5 minutach skończył rozmawiać.
- Córeczko, bardzo cię przepraszam ale muszę wracać do Warszawy. Mam parę spraw do załatwienia.- powiedział.
- Taa... Jedź...- powiedziałam obojętnie. Wyszedł z pomieszczenia wcześniej żegnając się ze mną. Eh... Poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam swoją komórkę i zaczęłam przeglądać social media. Kiedy mi się znudziło, wzięłam świeżą bieliznę i piżamę, po czym poszłam wykonać wieczorną rutynę. Po jakiejś godzinie wróciłam do pokoju. Była już 24.15, więc postanowiłam położyć się spać.
Leżę już w łóżku od ponad godziny i nadal nie mogę zasnąć. Cały czas myślę o tym co się dzisiaj zdarzyło. Nagle zobaczyłam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju przez drzwi balkonowe. No tak przecież zostawiłam je uchylone... W ciemnościach nie mogłam zobaczyć kto tu wchodzi. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zaświeciłam lampkę nocną. Widok jaki zobaczyłam kompletnie mnie sparaliżował. Teraz zrozumiałam, że nie potrzebnie broniłam tego chłopaka w parku. Teraz naprawdę tego żałuję.
- Czego chcecie?- warknęłam w ich stronę.
- Nie denerwuj się tak mała. Chcemy pogadać.- powiedział dość spokojnie blondyn ale mimo to z twarzy nie schodził mu jego wredny uśmieszek.
- Chyba nie mamy o czym gadać.
- Mylisz się. Mamy o czym gadać.- tym razem odezwał się ten drugi.
- Dobra... Co chcecie?
- Nic szczególnego. Po prostu masz więcej nie wtrącać się w nasze sprawy bo następnym razem dostaniesz ty też. I nie próbuj dzwonić na żadną policje.- powiedział pewny siebie brunet. Spojrzałam na niego zdziwiona. Wyszli z mojego pokoju. Zamknęłam dokładnie drzwi od balkonu. Skąd on wie, że chciałam zadzwonić na policje? Powiedziałam to tak cicho, że nawet moja babcia nie zrozumiała o co mi chodzi, a oni to usłyszeli. Teraz na prawdę się ich boje.
Usnęłam dopiero nad ranem. Wstałam przez to nie wyspana. Zwlekłam się z teraz tak bardzo wygodnego łózka. Otworzyłam moja wielką szafę i zaczęłam w niej grzebać w celu znalezienia odpowiedniego stroju. Trudno miałam się zdecydować ale w końcu postawiłam na czarną bluzkę, jeansowe spodenki i kamizelkę oraz buty na koturnie z ćwikami koloru czarnego. Poszłam do łazienki z wybranymi ubraniami. Ubrałam się, zrobiłam swój codzienny makijaż, a włosy tylko rozczesałam. Gotowa poszłam do kuchni wzięłam jabłko w rękę. Wzięłam swoją torbę, zarzuciłam ja na ramię i po chwili już nie było mnie w domu. Owoc zjadłam po drodze do szkoły.
Wchodząc do budynku sprawdziłam godzinę, była dopiero 7.43, a lekcje miałam na 8.00. Oczy większości uczniów skierowane były na mnie. Taa, spodziewałam się tego. Zaczęłam szukać sali 102, w której miałam mieć godzinę wychowawczą. Przeszłam cały korytarz a na samym jego końcu były schody. Westchnęłam dochodząc do nich. Zaczęłam się po nich wspinać aż na samą górę. Kiedy byłam już na "szczycie" moim oczom ukazał się długi korytarz na końcu, którego również były schody. Zrezygnowana poszłam dalej.
W końcu! krzyknęłam w myślach. Znalazłam to czego szukałam, czyli salę 102. Spojrzałam na zegarek nad białymi drzwiami jednej z klas. Wskazywał 7.58. Miałam jeszcze dwie minuty do lekcji. Pod salą byli chyba już wszyscy uczniowie chodzący ze mną do klasy, a bynajmniej ich większa część.
-Kochani, oto nowa uczennica. Agnes Slow. Będzie
chodzić z Wami do klasy. Mam nadzieję, że miło ją przyjmiecie do swojego
grona. Może przedstawcie się po kolei żeby mogła Was poznać-
powiedziała nauczycielka a ja czułam, że to jej formułka i mówi ją żeby
mieć święty spokój. Każda osoba przedstawiała się jedna po drugiej. Choć
i tak ich nie słuchałam.
-Dobrze, Agnes usiądź obok Darka.- rzekła spokojnie wskazując wolne miejsce. Ruszyłam w tym kierunku, a im bliżej byłam tego chłopaka tym bardziej kogoś mi przypominał ale nie mogłam go z nikim skojarzyć.
-Hej- szepnął do mnie. Spojrzałam na niego ukradkiem. I mimo, że nie zamierzałam z nim rozmawiać odpowiedziałam mu.
-Ta... Cześć- syknęłam od niechcenia.
-Pamiętasz mnie?-zapytał. Zmarszczyłam brwi. Podświadomie wiedziałam, że go znam ale nie kojarzyłam go z żadnym nazwiskiem. Ehh... mogłam słuchać jak się przedstawiali.
-Nie odpowiedziałam, szczerze.
-Darek Reiter- powiedział, a mnie nagle olśniło.
-To naprawdę ty?- szepnęłam z nadzieją, którą próbowałam ukryć.
-Tak- Spojrzałam na niego znowu. Dużo się zmienił od naszego ostatniego spotkania. Jeśli jeszcze się nie domyślacie to Was olśnię. To moja pierwsza miłość.- Może spotkamy się po lekcjach?- dodał całkiem niespodziewanie. Ni ukrywam trochę zdziwiło mnie to pytanie. Mimo wszystko mogłam się go spodziewać.
- Okey. Gdzie i o której?- zgodziłam się i kolejne pytanie zadałam ja.
-W parku o 16.00 ci pasuje?
-To jesteśmy umówieni.- stwierdziłam. Uśmiechnął się do mnie. Też posłałam mu lekki uśmiech. Rozmawialiśmy przez prawie całą lekcje. Mogłam śmiało stwierdzić, że zmienił się tylko z wyglądu, charakter wciąż ma taki sam, jaki miał niecały rok temu. Teraz jak tak myślę to wydaje mi się dziwne, że go nie poznałam, lecz muszę przyznać, że bardzo się zmienił przez ten czas.
Jest dokładnie 15.01 i w tej chwili zaczęłam się szykować na spotkanie Darkiem. Sama nie wiem co o tym sądzić. Nie zamierzam się zbytnio stroić. Chcę tylko poprawić makijaż i rozczesać dokładnie moje, długie włosy. Tak jak chciałam zrobiłam. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Chwyciłam w rękę moją komórkę, schowałam ją do kieszeni tak jak i portfel. Zegar wskazywał 15.39. Trochę dużo czasu zajęło mi to szykowanie się. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku parku. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam tam tych chłopaków. Szłam powoli między drzewami. Aż w końcu w oddali zaobserwowałam sylwetkę Darka. Zauważyłam, że również mu się nie śpieszyło. Spotkaliśmy się w połowie drogi. Przytulił mnie na powitanie. Odwzajemniłam to.
-Hej.- powiedziałam normalnie, a nie wrednym jak do pozostałych. Czuję, że coś się zmieni w moim życiu i pewnie mam rację.
-Hej.- odpowiedział.- Ślicznie wyglądasz.-dodał po chwili.
-Emm... dzięki.- uśmiechnęłam się lekko do niego.
-Dobrze, Agnes usiądź obok Darka.- rzekła spokojnie wskazując wolne miejsce. Ruszyłam w tym kierunku, a im bliżej byłam tego chłopaka tym bardziej kogoś mi przypominał ale nie mogłam go z nikim skojarzyć.
-Hej- szepnął do mnie. Spojrzałam na niego ukradkiem. I mimo, że nie zamierzałam z nim rozmawiać odpowiedziałam mu.
-Ta... Cześć- syknęłam od niechcenia.
-Pamiętasz mnie?-zapytał. Zmarszczyłam brwi. Podświadomie wiedziałam, że go znam ale nie kojarzyłam go z żadnym nazwiskiem. Ehh... mogłam słuchać jak się przedstawiali.
-Nie odpowiedziałam, szczerze.
-Darek Reiter- powiedział, a mnie nagle olśniło.
-To naprawdę ty?- szepnęłam z nadzieją, którą próbowałam ukryć.
-Tak- Spojrzałam na niego znowu. Dużo się zmienił od naszego ostatniego spotkania. Jeśli jeszcze się nie domyślacie to Was olśnię. To moja pierwsza miłość.- Może spotkamy się po lekcjach?- dodał całkiem niespodziewanie. Ni ukrywam trochę zdziwiło mnie to pytanie. Mimo wszystko mogłam się go spodziewać.
- Okey. Gdzie i o której?- zgodziłam się i kolejne pytanie zadałam ja.
-W parku o 16.00 ci pasuje?
-To jesteśmy umówieni.- stwierdziłam. Uśmiechnął się do mnie. Też posłałam mu lekki uśmiech. Rozmawialiśmy przez prawie całą lekcje. Mogłam śmiało stwierdzić, że zmienił się tylko z wyglądu, charakter wciąż ma taki sam, jaki miał niecały rok temu. Teraz jak tak myślę to wydaje mi się dziwne, że go nie poznałam, lecz muszę przyznać, że bardzo się zmienił przez ten czas.
Jest dokładnie 15.01 i w tej chwili zaczęłam się szykować na spotkanie Darkiem. Sama nie wiem co o tym sądzić. Nie zamierzam się zbytnio stroić. Chcę tylko poprawić makijaż i rozczesać dokładnie moje, długie włosy. Tak jak chciałam zrobiłam. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Chwyciłam w rękę moją komórkę, schowałam ją do kieszeni tak jak i portfel. Zegar wskazywał 15.39. Trochę dużo czasu zajęło mi to szykowanie się. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku parku. Miałam tylko nadzieję, że nie spotkam tam tych chłopaków. Szłam powoli między drzewami. Aż w końcu w oddali zaobserwowałam sylwetkę Darka. Zauważyłam, że również mu się nie śpieszyło. Spotkaliśmy się w połowie drogi. Przytulił mnie na powitanie. Odwzajemniłam to.
-Hej.- powiedziałam normalnie, a nie wrednym jak do pozostałych. Czuję, że coś się zmieni w moim życiu i pewnie mam rację.
-Hej.- odpowiedział.- Ślicznie wyglądasz.-dodał po chwili.
-Emm... dzięki.- uśmiechnęłam się lekko do niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz