Nazywam się Agnes Slow. Mam 16 lat.Jestem wysoka i szczupła. Moje włosy
są bardzo ciemne, wręcz czarne jak węgiel. Tak to dobre porównanie.
Kiedyś przeszkadzał mi ten kolor ale z biegiem czasu można powiedzieć,
że się z tym pogodziłam, chociaż nie raz korciło mnie żeby się
przefarbować. Niedawno wyprowadziłam się z Warszawy. Przez co teraz
mieszkam tutaj. Pewnie zapytacie czemu się wyprowadziłam, otóż moja mama
ponad rok temu zapadła w śpiączkę. Zawsze miałam z nią dobry kontakt,
wręcz świetny, ale od tego zdarzenia. Bardzo się zmieniłam. Zrobiłam
sobie 2 tatuaże i kolczyk w wardze. Stałam się oschła, wredna i
agresywna, przez co straciłam znajomych i moją jedyną przyjaciółkę. Z
biegiem czasu zaczęli nazywać mnie Bad Girl. Mój ojciec stwierdził, że
jestem rozwydrzoną gówniarą i robię co mi się żywnie podoba w pewnym
sensie miał rację ale to nie powód żebym musiała wyprowadzić się do
babci!
Uwielbiam szybką jazdę ale mój motor został w Warszawie.
Jeśli chodzi o chłopaków, to było kilku ale to nie był nikt ze szkoły.
Wszystkich poznałam na imprezie, każdego na innej. Z pierwszym byłam
ponad rok i z nim straciłam dziewictwo. Nie żałuję. Było mi z nim
naprawdę dobrze ale on się wyprowadził. Kontakt się urwał i nasz związek
się skończył. Wtedy byłam inna. Taka słodka i miła, a teraz stałam się
oschła dla wszystkich.
Jutro mój pierwszy dzień w nowej szkole. Czy się stresuję? Nie. Nie
boję się tego. Nie zamierzam nawiązywać z nimi jakiś szczególnych
kontaktów z nimi. Wolę zostać wredną i oschłą dla wszystkich Bad Girl.
Spakowałam książki do plecaka.
-
Agnes, kolacja!- usłyszałam nawoływanie mojej babci. Od niechcenia
ściągnęłam moje słuchawki z uszu i zwlekłam się z łóżka. Zeszłam do
kuchni. Usiadłam na ławce nic nie mówiąc. Zjadłam swoja porcję i
wróciłam do pokoju. Chwyciłam moją komórkę w ręce. Była dopiero 18.22.
Po krótkim namyśle postanowiłam się przejść do parku. Znałam tą okolicę,
bo moja babcia mieszka tu od zawsze, a mama co roku wysyła mnie do niej
na wakacje. Mimo to nikogo tu nie znam ale czuję się z tym źle.
Włożyłam komórkę do kieszeni, a do drugiej włożyłam papierosy i
zapalniczkę.
Ja- Idę się przejść!- oznajmiłam, po czym wyszłam z domu, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony domowników.
Przechadzałam
się ścieżkami parku. Po chwili usiadłam na jakiejś ławce. Z kieszeni
wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyciągnęłam jednego i
zapaliłam. Zaciągnęłam się dymem, po chwili wypuszczając go z ust.
Siedziałam na ławce i obserwowałam ludzi, którzy spacerowali po parku.
Rzuciłam
niedopałek na ziemię i przydepnęłam butem. Wstałam na równe nogi i
stwierdziłam, że będę już powoli wracać do domu. Przechodząc niedaleko
zauważyłam dwóch dość umięśnionych chłopaków kopiących kogoś. Nie
widziałam z daleka jak wygląda ich ofiara, ale wydawało mi się, że to
chłopak. Postanowiłam pomóc temu komuś. Podeszłam bliżej nich, teraz
byłam już pewna, że to chłopak. Stanęłam między ich ofiarą a nimi
samymi.
-Zostawcie go!- warknęłam w ich stronę. Oni popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Obrończyni
świata się znalazła.- powiedział jeden z nich ironicznie i zaśmiał się
złowrogo. Był dość wysokim brunetem z brązowymi oczami. Trochę
przerażało mnie jego umięśnione ciało ale nie dałam tego po sobie
poznać.
-Żebyś wiedział- syknęłam złowrogo.
-Uważaj mała bo
oberwie ci się bardziej niż jemu.- Odezwał się ten drugi. Przeniosłam
wzrok na niego. Był wysokim i umięśnionym blondynem a jego oczy były
niebieskie. Prychnęłam lekceważąco. Nie bałam się ich bo mi niby zrobią?
-I co mi zrobicie?!
-Więcej niż ci się wydaje- Powiedział ten pierwszy ze złowrogim uśmieszkiem na twarzy. Uniosłam jedną brew wyżej.
-Taa...-
przewróciłam lekceważąco oczami. Po chwili blondyn wyciągnął komórkę z
kieszeni. Pokazał coś drugiemu. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
-Jeszcze
się policzymy- powiedział do chłopaka- A ty lepiej na siebie uważaj
mała, bo jeszcze coś ci się stanie z tą śliczną buźką.- Dodał po kilku
sekundach. Odeszli. Patrzyłam jak odchodzą i dopiero wtedy się
odwróciłam. Ich ofiary już tutaj nie było. Nawet nie wiem kiedy uciekł.
Pochodziłam jeszcze po parku ale nie długo, bo w myślach ciągle miałam
to zdarzenie. Jak na złość nie mogłam o nim zapomnieć. Pokierowałam się
do wyjścia z parku a następnie do domu babci.
Weszłam do mojego
pokoju a widok jaki tam zastałam mnie zaskoczył i nawet trochę
przeraził. Nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam na nich i stałam jak
wryta. Moje oczy powiększyły się do wielkości pięciozłotówki. A wszystko
dlatego, że w moim pokoju stali...
Tego dowiecie się w następnej części opowiadania.
Jeszce jedno. Opowiadanie pisałam sama więc proszę go nie kopiować i nie używać jako swojego! Jeśli już chcecie to proszę napisać autora!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz